Hejka po świętach! Z racji tego, że majówka za pasem, a majówka najczęściej oznacza wyjazdy w góry czy nad morze, albo chociaż na działkę, to dzisiaj opowiem Wam o tym, jak najlepiej zaparzyć dobrą kawę poza domem. Wszyscy przecież wiemy, jak ważnym elementem wypoczynku jest kawa, a jej smak może go albo zepsuć albo sprawić, że będzie jeszcze lepszy!
Jeżeli o mnie chodzi to zawsze na wyjazdy zabieram ze sobą jednorazowe dripy Kality. Kantany są mega łatwe w obsłudze, pasują na każdy kubek/filiżankę/cokolwiek i można w nich zaparzyć naprawdę dobrą kawę. Lubię je szczególnie za to, że mogę zawsze zaparzyć w nich świeżo zmieloną kawę, według mojego przepisu. Na rynku jest wiele jednorazowych dripów, ale bardzo często są już one wypełnione porcją zmielonej kawy, przy kantanach mamy możliwość dostosowania grubości mielenia i receptury do własnych gustów.
Kantany są bardzo łatwe w obsłudze. Wystarczy zgiąć je w wyznaczonych miejscach i nałożyć na kubek. Obficie przelać go ciepłą woda, dzięki czemu rozgrzejemy nasze naczynie i unikniemy papierowego posmaku. W zależności od kawy staram się dostosować grubość mielenia, ale zazwyczaj jest ono takie jak do dripa, a jeżeli chodzi o gramaturę to na początku zawsze trzymam się przepisu – 6g/100ml i zamykam się w czasie około 3 minut.
Jeżeli jesteście zwolennikami bardziej tradycyjnej kawy, to na wyjazd koniecznie zabierzcie ze sobą kawiarkę. Tutaj mielimy kawę odrobinę grubiej niż do espresso. Najważniejsze o czym musicie pamiętać przygotowując kawę w kawiarce to, że zawsze musimy przygotować tyle kawy ile wody mieści się w dolnej części urządzenia i nasypać pełne sitko kawy – ale bez ubijania jej. Kawiarki najczęściej mają rozmiary podawane w ilości espresso – czyli przykładowo w kawiarce, która może zaparzyć 3 espresso, jednorazowo przygotujemy około 90 ml naparu, który potem można rozcieńczyć wodą lub dodać do niego mleko. Kawiarka jest dobrą opcją podczas podróży, w polowych warunkach nie potrzebujemy do niej ani wagi, ani stopera.
W poście o kawie w podróży nie mogło zabraknąć urządzenia, które wydaje się być stworzone do parzenia kawy podczas podziwiania widoków. Dlaczego lubię podróżować z aeropressem? Jest mały, plastikowy i poręczny. Zmieszczę go w każdej torbie i mogę zaparzyć nim kawę nawet na pokładzie samolotu, a do tego daje mi możliwość nieskończonego eksperymentowania z przepisem.
Pro-tip! Jeżeli nie chcecie brać ze sobą całego kawowego majdanu, możecie poporcjować kawę wcześniej, tak, żeby tylko wrzucać ją do młynka i mielić przed każdym zaparzeniem ;-)
Miłej majówki!
Dodaj komentarz